Myślałem, że już po mnie!
Naderwany przyczep bicepsa plus zwężenie przestrzeni powięzi barkowej. Konieczna operacja – śruba plus szlifowanie. Dwa tygodnie terapii ARPwave (*) – ból 1–2 w skali 10.
W czerwcu 2012 roku wyjechałem na święto Bożego Ciała nad morze. Jestem w pełni sił, w świetnej dyspozycji po 2 latach treningów z Agnieszką Urbaniak. Prawie szczyt formy. Mam jeszcze trochę nawodniony organizm, więc do całkowitej idealnej sylwetki brakuje mi trochę aerobów i docięcia się.
W trzecim dniu pobytu całkowicie wypoczynkowego nad ranem budzę się z bólem lewego barku. Nie przejmuje się tym zbytnio, stwierdzając że może źle ułożyłem się podczas snu. Ale ból do wieczora nie przechodzi. Więc myślę sobie, że może to od klimatyzacji?
Na następny dzień ból jest mniejszy, ale jest. W szóstym dniu wracam do Krakowa. W samochodzie bark nie boli ale drętwieje mi cała ręka i muszę czasem trzymać kierownicę jedną ręką.
Po powrocie oczywiście od razu następnego dnia rano idę na trening. Robię najszerszy pleców. Jest ok. Robię triceps — boli.
No i zaczęło się! Przez dwa tygodnie trenuję raz na pół gwizdka raz normalnie. Ale nocami ból nasila się i budzi mnie w środku nocy. Po 2 tygodniach sprawa komplikuję się do tego stopnia że nie mogę bez bólu ubrać koszulki lub wytrzeć głowy. Każde uniesienie lewej ręki wiąże się z dużym bólem.
Jadę do przyjaciela lekarza-ortopedy. Ale najpierw robię rezonans. Okazuje się, że mam zapalenie powięzi barkowo-obojczykowej. Mam trochę płynu.
Zaczynam chodzić na rehabilitację do dwóch podobno najlepszych fachowców w Krakowie. Chodzę regularnie 3 razy w tygodniu a czasem 4 razy. Treningów nie przerywam, lecz zmieniam je na głównie aerobowe i wycinające. Stosuję technikę cross-fitu. Po masażach, raz jest dwa dni bez bólu albo z małym kłuciem, raz jest z bólem, który znowu budzi mnie w nocy.
Trwa to dwa miesiące.
Robię kolejne badanie, tym razem rezonans magnetyczny. Okazuje się że mam SLAP III. Aż III!! Już po, mnie myślę sobie. Oprócz SLAP-u mam pomniejszoną przestrzeń powięzi barkowej i trzeba ją wyskrobać, albo jak brzmi łagodniej — zeszlifować, by zwiększyła się do 6–8 mm (jest 3 mm).
Czyli mam dwa schorzenia! Aby wszystko przemyśleć i odpocząć — wyjeżdżam na 2 tygodnie na wakacje w ciepłe kraje.
Po powrocie idę na konsultację do kolejnego chirurga. Mówi to samo — operacja. Idę więc do dr. Bonczara — on mówi to samo i wysyła mnie do Bielska-Białej do dr. Nogi, najlepszego w Polsce specjalisty od barków. Tylko on może zrobić podczas jednej operacji te dwa schorzenia czyli zeszlifować przestrzeń barkową i przyczepić za pomocą śruby długi przyczep mięśnia bicepsa do panewki barkowej. Doktor Noga mówi to samo. Umawiamy się na operację 05–06.11.2012 r.
Jest koniec września — decyduję się na terapię ARPwave (*), z którą wiążę ostatnią nadzieję. Po dwóch tygodniach terapii — ból jest na 1–2 w skali do 10. Nie jestem w stu procentach zadowolony. Jest problem z doborem ćwiczeń dla mnie. Ale biorę jeszcze dotrenowanie i w połowie dotrenowania ból całkowicie zanika! A wraz z rozpoczęciem dotrenowania zacząłem chodzić na treningi.
Robię rezonans magnetyczny, ale tym razem z kontrastem (opis do wglądu). Jest dobrze!
W dniu 29.10.2012 r. dzwonię do dr. Nogi i odwołuję operację!. Mam jeszcze do końca listopada czasem lekkie kłucie w barku ale wynika to z doboru ćwiczeń na treningach.
Od 10.12.2012 r. zaczynam robić „masę” i wykorzystuję ciężary na barki w przedziale 70–80% a od stycznia 2013 r, w 100%!
I ot cała historia opisana 12.06.2015 r., po ponad dwóch latach od skutecznej rehabiltacji ARPwave (*).