Radyjko dało mi głowę
Jest mi coraz lepiej, głowa jest lekka, mogę myśleć, mogę coś wreszcie powiedzieć. Wstaję i idę normalnym krokiem, idę po schodach, nie boli, cudownie!
Wiosenne słońce to długo wyczekiwana chwila, ale dla mnie to też problem z notorycznym, uporczywym bólem głowy. Budzę się w piękny słoneczny dzień i nie mogę się podnieść z łóżka. Ból głowy, który mi towarzyszy, jest nie do zniesienia, nie do wytrzymania, ale wstaję, zmuszam się do wysiłku.
Piję wodę, połykam tabletkę i czekam, ale nic się nie dzieje — jak bolało, tak boli. Męczę się z kanapką, ale nie mam siły jeść. Spinam się, prostuję, trzeba walczyć!
Z lekko przymrużonymi oczami wsiadam do samochodu i jadę do pracy — przejdzie mi zaraz przecież! Ruch jak co dzień, ale jakoś nie zauważam nic wokół, jadę, stoję, jadę, stoję, korki... koszmarny ból głowy. Mijam bezwiednie kolejne ulice, docieram na miejsce, parkuję, wpadam do firmy i kładę się na kanapie... słabo mi z bólu.
Zasypiam? Nie wiem, nic nie pamiętam. Rozrywa mi czaszkę i jest mi niedobrze. Zaraz się popłaczę. Zwariuję. Mijają minuty, godziny... Nie mogę się podnieść, nic już nie mogę.
Może tabletka, może wody, może lekarz? Nie, nie, spokoju mi trzeba.
Ktoś wpada na genialny pomysł, aby mnie zabrać do gabinetu ARPwave (*) i podpiąć do małego „radyjka”. Brzmi nieco dziwnie, ale nie protestuję. Kompletny brak sił, łzy w oczach. Ledwo idę, niewiele widzę, nawet już z bólu nie mówię.
Siadam na krześle, przyklejają mi kable na kark. Potem instrukcje: co mam zapięte, co się będzie działo, co mam robić. Kręci mi się w głowie, wszystko się miesza.
Staram się wykonywać polecenia — głowa do przodu, głowa do tyłu, na boki, i jeszcze raz, i jeszcze raz. Na karku czuję prąd (a może to nie prąd?), lekkie mrowienie, całkiem miłe. Zwiększamy moc. Mijają minuty, jest zdecydowanie przyjemniej.
Piętnaście minut upływa niepostrzeżenie, zaczynam rozpoznawać otoczenie, jest mi naprawdę lepiej!
Jest mi coraz lepiej, głowa jest lekka, mogę myśleć, mogę coś wreszcie powiedzieć.
Wstaję i idę normalnym krokiem, idę po schodach, nie boli, cudownie! W głowie mi jeszcze wiruje, ale czuję się dobrze. Małe „radyjko” zabrało mi cały ciężar z głowy. Oszołomienie mija szybko i zapominam o bólu.
Niemożliwe, a jednak — mam nową głowę!
Patrzę przez okno — słoneczko świeci, cudowny dzień!