Na falach z zerwanym ACL
Kolano uciekało mi przy lekkim truchcie. Po 4 sesjach ARPwave (*) wykonanych w ciągu 24 godzin robiłem w pełnym biegu zwroty z odbicia. Swobodnie jeżdżę na nartach i pływam na desce windsurfingowej.
W listopadzie 2010 podczas gry w piłkę zwichnąłem kolano i zerwałem ACL. Zapisałem się na operację rekonstrukcji i zacząłem szukać w internecie wiedzy o czekającej mnie rehabilitacji. I tak trafiłem na stronę ARPwave (*) z hasłem: „Zerwałeś ACL, nie rób operacji”. Brzmiało to zupełnie niewiarygodnie. Ku mojemu zaskoczeniu w odpowiedzi na maila zadzwonił Giuseppe Gueli z Mediolanu, doświadczony fizjoterapeuta, który pracował w takich klubach jak AC Milan czy FC Fiorentina. Kilka dni później znalazłem się w Mediolanie. W ciągu 24 godzin zrobiliśmy 4 sesje rehabilitacyjne metodą ARPwave (*). Efekt wstrząsający – byłem w stanie robić na kontuzjowanej nodze zwrot z odbicia o 180 stopni w pełnym biegu. A kilka dni wcześniej kolano mi uciekało przy lekkim truchcie.
Uczucie stabilności kolana jakie pojawiło się po zaledwie 4 sesjach ARPwave (*) było tak niezwykłe, że nie tylko odwołałem operację, ale postanowiłem sprowadzić tę metodę do Polski.
Tydzień po wizycie w Mediolanie znalazłem się w Minneapolis gdzie kontynuowałem rehabilitację kolana skacząc w półprzysiadzie na batucie pod okiem Denisa Thompsona, twórcy ARPwave (*):
Wróciłem do Polski z elektrostymulatorem neurologicznym ARP Rx100 (*) i uzgodnionymi warunkami stworzenia przedstawicielstwa ARPwave (*) w Polsce.
Kilka dni później jeździłem na łyżwach hamując na kontuzjowanej nodze:
Po czterech tygodniach pojechałem na narty. Kolano nie bolało i nie używałem stabilizatora. Mogłem jeździć absolutnie swobodnie, wręcz czułem się pewniej i bardziej stabilnie niż rok wcześniej, gdy więzadło było jeszcze całe:
Od tych wydarzeń minęły blisko 3 lata. Dwukrotnie robiony rezonans magnetyczny potwierdził zerwanie ACL, naderwanie MCL i uszkodzenie łąkotki. Jeżdżę na nartach i bardzo intensywnie pływam na desce windsurfingowej (kilkanaście tygodni w roku), także na falach. Kontuzjowane kolano funkcjonuje na 98%. Te 2% odejmuję ponieważ od czasu do czasu (np. 3 razy w ciągu 8 dni na nartach) czuję minimalne ukłucia oceniane na 1–2 gdzie 10 oznacza ekstremalny ból.
Powyższy tekst napisałem 2,5 roku temu. W tej chwili kolano funkcjonuje na 100%. Nie odczuwam żadnych ukłuć czy pobolewań przy jeżdżeniu na nartach czy podczas pływania na desce windsurfingowej. Wykonując ruchy sportowe nie odróżniam nóg i nie zastanawiam się czy kontuzjowana noga sobie poradzi. Dzięki temu uprawiam sport z największą przyjemnością bez ograniczeń i bez bólu. Co ważne, nie ograniczam się do nabytych w młodości umiejętności, ale uczę się nowych rzeczy. Na poniższej zamieszczonym filmiku pokazuję kilka manewrów z kategorii „old school”, których nauczyłem się w ostatnich latach, już po urazie kolana.