Moc w nogach niewiarygodna!
Lekarz chciał mnie pakować do gipsu. Cztery dni po kontuzji zacząłem rehabiltację metodą ARPwave.(*) Po 10 sesji test generalny: MTB maraton w Wiśle — 41km, 2005m! przewyższeń, 36C!
2.5 roku temu skręciłem kolano i całkowicie zerwałem więzadło krzyżowe przednie (ACL) oraz uszkodziłem łąkotkę przyśrodkową. Dwa miesiące później rekonstrukcja oraz półroczna, ciężka i żmudna rehabilitacja.
Powróciłem do aktywnego trybu życia jednak forma sprzed kontuzji nie wróciła. Brakowało zaufania do nogi. Ze stabilizatorem się nie rozstawałem.
Ponownie skręciłem kolano 3 tygodnie temu. USG wykazało uszkodzenie pierwszego stopnia więzadła pobocznego, wysięk w kolanie oraz początek choroby zwyrodnieniowej stawu.
Cztery dni po kontuzji zacząłem rehabilitację metodą ARPwave. Już po pierwszej sesji czułem różnicę. Ból zelżał, mięśnie popracowały solidnie ale nie były zmęczone wręcz przeciwnie poczułem moc w nogach!
Po pięciu dniach/sesjach ARPwave (*) po kontuzji nie było śladu. Płyn w kolanie został wchłonięty, ból ustąpił całkowicie, w końcu czułem się pewnie na nogach.
W ramach sprawdzenia formy przejechałem standardową, treningową pętlę na rowerze: 40km w terenie, około 700m przewyższeń.
Moc w nogach niewiarygodna! Pokonywałem podjazdy jak nigdy wcześniej. Bez większego wysiłku, z uśmiechem na twarzy i to na cięższym przełożeniu! Zaledwie po pięciu sesjach ARPwave (*)!
Po każdej następnej sesji czułem większą siłę w nogach oraz mięśnie sprawiały wrażenie bardziej wypoczętych.
Dzień po zakończeniu dziesiątej, ostatniej sesji zrobiłem generalny test. MTB maraton w Wiśle. Parametry trasy: 41km, 2005m! przewyższeń oraz temperatura powietrza 36C!
Jestem przekonany, że przy standardowym leczeniu (lekarz chciał mnie pakować do gipsu!), 16 dni po skręceniu kolana nie stanąłbym na starcie tak wymagającego wyścigu. Podczas całego dystansu nogi pracowały doskonale. Nie mogłem wyjść z podziwu jak w 10 dni można dojść do takiej formy!
Zawsze miałem problemy ze skurczami, nawet na krótszych i mniej wymagających trasach, łapały mnie skurcze mięśni uda i łydki. Tym razem mięśnie pracowały idealnie od startu do samej mety!
To niewiarygodne i pewnie nie uwierzyłbym gdybym nie doświadczył tego na własnej skórze!